Autor |
Wiadomość |
Schen |
Wysłany: Wto 21:55, 18 Gru 2007 Temat postu: |
|
Chiba spokojnie czekał aż winda wróci.
- Szukajcie wszędzie! Gdzieś tu musi być! - usłyszała krzyki dobiegające z góry.
- Szybciej... - wymamrotał.
W końcu, gdy drzwiczki się otworzyły wskoczył do niej zręcznie, wciskając odpowiedni guzik.
- Do okna - rzekł do zdziwionego Yume wychodząc na 5 piętrze.
Otworzywszy je na ościerz wyjrzał na zewnątrz. Wszystko było gotowe. Linka nad nim zwisająca była zaciągnięta nad otwarte okno trzeciego piętra sąsiedniego budynku. Na parapecie zaś leżał przygotowany hak z wygodnym uchwytem do którego można było solidnie przymocować obie dłonie. Zerknął na swego towarzysza.
- Złap się mnie mocno - powiedział.
Yume wyjżał skonsternowany przez okno.
- Jesteś pewien? - Chiba bez słowa kiwnął głową.
Genjitsu oplótł się starannie wokół chłopaka.
- Tylko nie spadnij - powiedział do niego Chiba wychodząc przez okno.
Chwycił się mocno uchwytu przymocowując jedną dłoń paskiem zabezpieczającym i zamocował hak na linie, po czym rzucił się do przodu. Przemknęli w powietrzu niezauważeni.
- Uwaga! - krzyknął gdy spostrzegł, że zjeżdżają zdecydowanie za szybko, a sąsiedni budynek był już bardzo blisko.
Wpadli przez otwarte okno rozbijając się o ścianę. Chiba z trudem podniósł się z ziemi masując obolałe plecy.
- Gokudo jak zwykle musiał coś spieprzyć - warknął.
Podszedł do nieprzytomnego Yume i sprawdził jego puls.
- Żyje, to dobrze... Niedługo powienien się ocknąć - wyjrzał przez okno - tu raczej nic mu nie grozi. W razie co powinien wiedzieć gdzie mnie znaleźć...
Nie czekając dłużej zbiegł po schodach kierując się do wyjścia. |
|
|
Schen |
Wysłany: Wto 15:02, 18 Gru 2007 Temat postu: |
|
Weszli do pralni. Mamoru rozejrzał się w około. Odgarnął wiszącą na sznurze pościel przesłaniającą drzwiczki od windy wysokie na 0,7 metra. Odwrócił się w stronę Yume.
- Idź pierwszy - powiedział wskazując mu jej wnętrze. |
|
|
Lenna |
Wysłany: Wto 14:46, 18 Gru 2007 Temat postu: |
|
-Nawet nie mam zamiaru- stwierdził Yume, idąc za rozmówcą.
A mówiłem żeby zostać w domu, mówiłem! Ojcze, czemu ty mnie nigdy nie słuchasz... |
|
|
Schen |
Wysłany: Wto 1:12, 18 Gru 2007 Temat postu: |
|
Podczas rozmowy komórka Chiby zawibrowała lekko. Sięgnął po nią i przeczytał wiadomość na ekranie. Spoważniał. Wstał od stołu spoglądając na drzwi wejściowo. Odwrócił się w stronę swego rozmówcy.
- O nic nie pytaj - rzekł łapiąc go za rękę - chodź!
Wyszedł do kuchni szybkim krokiem, ciągnąc za sobą Yume. Gdy znaleźli się w pomieszczeniu usłyszeli otwierane z trzaskiem drzwi, tłuczone szyby, i niezrozumiałe okrzyki.
- Za mną - rzekł puszczając go i schodząc schodkami w dół - nie radzę tam wracać - powiedział poważnie. |
|
|
Ryuk |
Wysłany: Wto 0:55, 18 Gru 2007 Temat postu: |
|
Hm.... Zauważacie że gospodarz imprezy gdzieś wsiąkł jak kamień w wodę... Za to przybyła kawaleria (patrzcie Sakura TV) |
|
|
Schen |
Wysłany: Wto 0:32, 18 Gru 2007 Temat postu: |
|
- Możliwe, reprezentuję tu dziś pana Gokudo z Nagoji z prefektury Aichi. - skłonił się - Chiba Mamoru, miło mi poznać.
Wskazał głową na wolny stolik w pobliżu, przy którym zaraz usiedli.
- Szczerze panu powiem, że niespecjalnie przepadam za tego rodzaju "rozrywkami" - westchnął - no, ale gdy góra każe nie ma się zbytniego wyjścia. - sięgnął po pobliski kieliszek i przechylił go delikatnie smakując zawartość. |
|
|
Lenna |
Wysłany: Wto 0:17, 18 Gru 2007 Temat postu: |
|
Yume spojrzał na mężczyznę przed sobą.
Mówisz i masz...
-Owszem. Wybaczy pan, ale ja chyba pana nie kojarzę...- odparł uprzejmie, również skłaniając się lekko. |
|
|
Schen |
Wysłany: Pon 22:29, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
- No dobra przydałoby się... - zastanawiał się przez chwilę, aż dostrzegł nadchodzącego syna Genjutsu - o właśnie, czasem można zrobić dobry uczynek.
Gdy przechodził obok zastąpił mu drogę skłoniwszy się lekko.
- Witam, pan Genjitsu jeśli się nie mylę, prawda? - zapytał grzecznie. |
|
|
Lenna |
Wysłany: Pon 0:01, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
Jeszcze tylko 55 minut... Jeszcze tylko 55 minut... Idę do ogrodu.
Yume uśmiechnął się przepraszająco do rozmówców.
-Wybaczą mi panowie na chwilę...- powiedział uprzejmie, lekko kiwając im głową. Odwrócił się i pokierował w stronę wyjścia. Popatrzył na kelnera i jakiegoś gościa. Pokręcił lekko głową.
Boże, co ja tu robię?!
Wyszedł na dwór i westchnął cicho, z ulgą opierając się plecami o ścianę.
-Zapaliłbym... Cholera- wymamrotał pod nosem, patrząc w górę.
Dobrze... Jeszcze tylko 50-45 minut i do domu... A teraz oddech, uśmiech i wracasz, grzecznie nie patrząc na godzinę. Poszukaj kogoś ciekawego albo coś... Zajmij się czymś, do cholery jasnej!
Yume wziął głębszy oddech, uśmiechnął się i wrócił do środka.
Kogoś ciekawego, taaak? Niby kogo? |
|
|
Schen |
Wysłany: Nie 23:50, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
Schen schował komurkę i wstał od stołu.
- No dobra, to może teraz nawet trochę się wysilę - pomyślał.
Podniósł kieliszek wina i udał się poprzechadzać w okolicach szych z gangsterskiego półświatka.
- Tylko nie zapomnij dodatkowo o kogatanie, kogai i wari-kogai - powiedział do siebie zadowolony.
- Bara, Uchihachi, Kokkei, Satchuzai, Genjitsu, Seiken - wyliczał w myślach - no proszę nawet Tao Ling z Pekinu i Chao Zung z Honk Kongu. Heh, cała śmietanka. Że też im się chce przyjeżdżać na takie pierdoły - podrapał się po głowie - o Genjitsu nawet syna z sobą przytargał... Biedak... Nudzi się pewnie jak cholera.
Usłyszał lekką wibrację w kieszeni i spuścił głowę sięgając po telefon. W tej samej chwili wpadł na idącego z naprzeciwka kelnera. Pech chciał, że niósł on na tacy 5 kieliszków wina... których zawartość bez żadnych skrupułów przeniosła się na garnitur młodzieńca.
- Najmocniej pana przepraszam - mówił spanikowany kelner daremnie próbując zetrzeć czerwonawe plamy - proszę mi to dać zaraz pozbędziemy się problemu.
- Naprawdę nie trzeba - powiedział.
- Nie, nie, nalegam, to moja wina - prosił kelner.
Schen zezrezygnowaniem ściągnął marynarkę sprawdzając uprzednio, czy nieczego nie zostawił w kieszeniach. Gdy kelner się z nią oddalił sięgnął po telefon.
"Uważaj!"
- ... Naprawdę zabawne... naprawdę... |
|
|
Lenna |
Wysłany: Nie 23:08, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
Yume skrzywił się lekko i spojrzał na ojca.
"Rusz się stąd, bądź powiedz, że ci nudno to zabiję na miejscu" mówiło spojrzenie mężczyzny. Yume westchnął w duchu i powędrował z praktycznie nieruszonym kieliszkiem wina w głąb sali, co jakiś czas zatrzymując się i rozmawiając z różnymi osobami.
Jeszcze tylko godzina i do domu... Jeszcze tylko godzina i do domu...
Jak ja nienawidzę przyjęć i bankietów... |
|
|
Schen |
Wysłany: Nie 22:49, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
Schen obserwował spokojnie całą sytuację na przyjęciu.
- Ehh... On nigdy nie pasował mi na szefa Yakuzy... - westchnął po pocałunku Noichiego z przystojnym blondynem.
Pokręcił się jeszcze jakiś czas i usiadł przy suto zastawionym stoliku, tak by móc bez przeszkód wzrokiem objąć całą salę.
Wyjął komórkę i zaczął pisać na niej wiadomość:
"Nudzi mi się nudzi mi się nudzi mi się nudzi mi się nudzi mi się (...)"
Jeszcze w trakcie pisania przyszedł do niego sms.
>>Numer Zastrzeżony<<
Odebrał.
"Kupię Ci Wakizashi tylko sobie odpuść dobra?"
Uśmiechnął się od ucha do ucha.
- No teraz mi się tu bardziej podoba . |
|
|
MASTER |
Wysłany: Nie 17:13, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
Yondaime odebrał telefon od Zugaia
-Ależ oczywiście pewnie i tak nie zauwarzą że mni nie ma ja jestem tutaj tylko dekoracją
Yondaime wymknął się z przyjęcia zawołał taksówke która zawiozła go do parku |
|
|
MASTER |
Wysłany: Nie 17:02, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
-Poczekajcie ja wam się odpłace
Yondaime wrócił na przyjęcie i podszedł dom ochroniarza którego prosił o znalezienie informacji o Noichim
-Udało mi się zdobyć jego numer telefonu
-Dobrze to wystarczy
Yondaime ruszył do toalety i stamtąd zadzwonił zostawił wiadomość na automatycznej sekretarce
-To ja Yondaime Uzumaki mam nadzieję że nie gniewa się pan. Bardzo mi przykro z powodu w jaki pana potraktowano w ramach przeprosin zapraszam pana w dowolne miejsce jakie sobie pan życzy może mnie pan osiągnąć pod następującym numerem: 712903205 |
|
|
Ryuk |
Wysłany: Nie 16:46, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
- Życzymy miłej zabawy panie Yondaime - powiedział ochroniarz do pozostawionego samego sobie chłopak, po czym "faceci w czerni" ulotnili się. |
|
|